Powtórka z rozrywki
Nie chcemy być złośliwi... ale naprawdę trudno nie zauważyć pewnej „prawidłowości”. Każdy ekspres wracający od Pana K. zdaje się cierpieć na nowe dolegliwości: tu coś cieknie, tam coś stuka, a czasem dołącza usterka, której wcześniej wcale nie było. Można by pomyśleć, że to zwykły zbieg okoliczności… ale ile razy można mieć pecha z rzędu?
Filozofia „złożone = działa”
Patrząc na te nieszczęsne ekspresy, można dojść do wniosku, że serwis Pana K. wyznaje filozofię „złożone? To znaczy, że działa!”. Nieważne, gdzie trafią śruby i czy wszystko wróci na swoje miejsce – ważne, żeby klient odebrał sprzęt i najlepiej szybko wrócił… na kolejną „naprawę”. O dokładnych testach czy regulacji pewnie tam nie słyszeli.
Przypadek? Nie sądzę.
Błędy, które znajdujemy po serwisie Pana K., są tak absurdalne, że zaczynamy się zastanawiać, czy to faktycznie przypadkowe pomyłki. A może to element strategii biznesowej? Bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że naprawiony sprzęt wraca do serwisu szybciej, niż można wypić filiżankę cappuccino?
- Minimalizm testów – Po co marnować czas na sprawdzanie, czy ekspres działa poprawnie? Złożone, to pewnie działa!
- Nowa usterka gratis – Naprawić jedno, zepsuć drugie. Klient i tak wróci.
- Byle szybciej – Czas to pieniądz – skręcić wszystko jak leci i oddać.
- Klient się nie zna – Ekspres wygląda na cały, czyli jest OK, prawda?

Z przymrużeniem oka...
Oczywiście, piszemy to z lekkim przymrużeniem oka ????. Jednak patrząc na powtarzające się historie z serwisem Pana K., trudno oprzeć się wrażeniu, że więcej pracy dostarcza on nam, niż rzeczywiście naprawia sprzęt. Paradoksalnie, musimy mu chyba podziękować – dzięki niemu na brak zajęć nie narzekamy!